Niekiedy mówi się, że islandzki to łacina Północy. Izolacja geograficzna, niewielka społeczność oraz świadoma polityka językowa sprawiły, że ten język zachował dawną strukturę i brzmienie. Jednak czy w dobie rozwoju technologii i zalewającej nas pop-kultury utrzymanie języka z dala od obcych naleciałości jest możliwe? Islandia udowadnia, że tak!

Co warto wiedzieć o językowej historii Islandii?

Pierwsi osadnicy przybyli do Islandii z Norwegii w IX wieku – wcześniej kraj ten był niezamieszkany. Norwegowie przywieźli ze sobą język staronordycki, który stopniowo zmienił się w islandzki. Zapis sag, poematów i kronik pozwala dziś śledzić rozwój języka aż po czasy współczesne. Mimo tego, że w kolejnych wiekach Islandia znalazła się pod panowaniem duńskim, geograficzna izolacja sprawiła, że zmiany językowe postępowały bardzo wolno.

To, co dla jednych byłoby przeszkodą w rozwoju, dla Islandczyków stało się powodem do dumy i narzędziem kulturowego oporu. Już od czasów zależności od Danii zaczęli oni świadomie pielęgnować swój język, traktując go jako klucz do przetrwania tożsamości narodowej. Ten puryzm językowy może jednak utrudniać naukę osobom, które chcą zacząć kurs islandzkiego online.

Islandzka społeczność od wieków uważa język za bezcenny skarb kultury. Już średniowieczne rękopisy opisywały reguły wymowy i ortografii, a XIX-wieczni intelektualiści rozpoczęli świadome działania mające chronić mowę przodków przed obcymi wpływami. Dziś to dzieło kontynuują instytucje państwowe oraz szkoły, które promują poprawne formy także w internecie. Dzięki tej ciągłości dzisiejszy Islandczyk bez specjalnego przygotowania przeczyta sagę z XIII wieku. Choć pojawiają się w niej archaiczne słowa oraz poetyckie metafory, cała struktura zdania brzmi znajomo. Mimo że fonetyka zdążyła się zmienić, system odmiany oraz słownictwo pozostały niemal takie same.

Skąd wzięła się u Islandczyków niechęć do obcych słów?

Islandczycy nie tolerują zapożyczeń z innych języków, jeśli nie są one w pełni „zaadaptowane” do islandzkiego systemu. W Islandii istnieją specjalne instytucje, takie jak Rada Języka Islandzkiego, które monitorują i kontrolują rozwój słownictwa. Gdy pojawia się potrzeba nazwania nowego zjawiska, nie sięga się po gotowe słowa z angielskiego – zamiast tego organizuje się konkursy i debaty, by znaleźć nowe słowo zgodne z islandzkim duchem.

Przykłady takich twórczych rozwiązań są niezwykle ciekawe. Komputer to tölva – połączenie słów oznaczających „liczyć” i „wieszczkę”. Mikroskop to smásjá – „małe patrzenie”. Telewizor? Sjónvarp – „rzucający obraz”. Islandczycy tworzą neologizmy, ale tylko takie, które wpisują się w ich rodzimy system językowy, bazując na tradycji, etymologii i fonetyce. Warto o tym pamiętać podczas kursu islandzkiego od podstaw online.

Inną metodą jest przywracanie starych słów z nowym sensem. Dawne sími, kiedyś „nić”, dzisiaj oznacza telefon, bo urządzenie tworzy niewidzialną nić między rozmówcami. Czasem specjaliści decydują się na formę fonetycznie zbliżoną do oryginału, ale wciąż zgodną z islandzkim akcentem, tak jak eyðni oznaczające AIDS. Choć takie zabiegi bywają mozolne, mieszkańcy chętnie je akceptują, bo dostrzegają w nich logikę i szacunek dla tradycji.

Dlaczego Islandczycy nie chcą stosować zapożyczeń?

Choć niemal każdy Islandczyk płynnie mówi po angielsku, to w rozmowie z rodakiem woli pozostać przy ojczystym języku. Powód jest prosty – obawa, że masowe zapożyczenia mogłyby zmienić dawny system odmiany, a w efekcie rozmyć kulturową tożsamość. Osoby, które uczęszczają na zajęcia z islandzkiego online, z pewnością zauważą, że język opiera się na przejrzystej deklinacji. Każdy nowy wyraz musi więc pasować do jednej z czterech odmian rzeczowników i zachować akcent na pierwszą sylabę. Przystosowanie anglicyzmu bywa trudne, dlatego językoznawcy wolą stworzyć własny odpowiednik albo przywrócić zapomniane słowo o podobnym znaczeniu.

Poza tym angielskie kalki nie dają tej samej precyzji, dlatego są traktowane z nieufnością. Islandczycy chcą mieć pewność, że każde nowe słowo będzie można prawidłowo odmienić i osadzić w języku bez szkody dla jego spójności. Obecnie działająca Rada Języka Islandzkiego dąży do trzech celów – ochrony, pielęgnowania i oczyszczania słownika z obcych naleciałości.

Czy Islandczykom uda się utrzymać czystość językową w dobie globalizacji?

Warto jeszcze dodać, że Islandczycy są bardzo przywiązani do literatury. Już od średniowiecza na wyspie panowała powszechna umiejętność czytania i pisania. Dziś Islandia ma jeden z najwyższych wskaźników wydawania książek na mieszkańca. Wiele rodzin pielęgnuje tradycję wspólnego czytania sag i poezji – to nie tylko rozrywka, ale forma zachowania języka i przekazywania kultury kolejnym pokoleniom. W tym przypadku język jest źródłem tożsamości i dumy, dlatego dzieci uczą się go w pełnym zakresie, a dorośli wspierają inicjatywy mające na celu jego ochronę. W praktyce nawet imigranci są zachęcani do nauki języka islandzkiego, by lepiej zintegrować się z lokalną społecznością.

W jaki sposób na starania Islandczyków wpływa globalizacja? Mimo że ma ona duży wpływ na wyspę, to język islandzki wciąż ma się dobrze. Wiele zapożyczeń z języka angielskiego nie przyjmuje się lub są przekształcane w duchu islandzkim. Na przykład słowo „pizza” miało być początkowo zastąpione przez flatbaka, czyli „płaski placek” – i choć ostatecznie przyjęło się pítsa, to i tak dostosowano je ortograficznie do zasad islandzkiego. Oczywiście nie wszystkie próby kończą się sukcesem. Niektóre nowe słowa okazują się zbyt sztuczne i nie trafiają do codziennego języka. Jednak Islandczycy wciąż próbują. Ich determinacja, by zachować język w jak najczystszej formie, jest imponująca i stanowi fenomen na skalę światową.

Islandzki nie jest prostym językiem, ale właśnie w jego wyjątkowości kryje się cała magia. Zajęcia z islandzkiego online to nie tylko wyzwanie językowe, to także podróż w głąb niezwykłej kultury. Jeśli interesuje Cię ten temat, skontaktuj się z nami i sprawdź, który kurs islandzkiego online będzie dla Ciebie najlepszy.